Na stanowisku specjalisty do spraw sprzedaży w pewnej sosnowieckiej firmie pracuję już od kilku lat. Początki, jak w prawie każdej pracy, nie były łatwe. Najwięcej czasu zajęło mi przystosowanie się do bardzo męczącego życia w ciągłym biegu, gdzie narzucone terminy nieubłaganie depczą mi po piętach i poganiają do szybszej i bardziej ekonomicznej pracy. Przemieszczanie się z miejsca na miejsce nie stanowiło raczej jakiegokolwiek problemu, jako że jestem córką mechanika i podstawy obsługi samochodu mam tak wbite w pamięć, że nawet wyrwana z głębokiego snu w środku nocy jestem w stanie bez zająknięcia opowiedzieć cały cykl pracy silnika. Wiadomo, jazda samochodem bywa męcząca, jednak tym, co najbardziej frustruje jest poszukiwanie wolnego miejsca parkingowego w centrum Sosnowca. Nie raz zdarzyło mi się zaparkować na miejscu dla niepełnosprawnych lub stanąć komuś we wjeździe do garażu. Wiem, że jest to niezgodne z przepisami, jednak szukanie legalnego miejsca postoju zajęłoby mi więcej, niż trwała cała rozmowa z klientem.
Teraz, po kilku latach pracy, muszę przyznać że dopadła mnie pewna znieczulica. Parkuję gdziekolwiek, byle nie zagradzać przejazdu wszystkim samochodom. Może nie jest to bardzo miłe z mojej strony, jednak w ciągłej walce o klienta, która toczy się między specjalistami sprzedaży poszczególnych firm wszystkie chwyty są dozwolone, a ci którzy stosują się do zasady fair play z góry skazani są na klęskę. Prawo dżungli życia specjalistów ds. sprzedaży w Sosnowcu jest surowe i nie toleruje żadnej taryfy ulgowej.